Wiem, że to nie jest najlepsze rozwiązanie... Uciekanie...
Od czego w sumie uciekam? Przed czym się chowam?
Przed światem. Nie pasuję tutaj. Nie pasuję do swojej klasy. Nie pasuje do swojego otoczenia. Domu, ulicy, osiedla...
Mam za sobą już połowę problemu, bo właśnie wczoraj skończył się rok szkolny. Najgorszy dzień w moim życiu. Całą podstawówkę byłam niezauważalna.. Nie miałam im tego za złe, bo przecież nie pasuję do nich. Ale wczoraj przeszli samych siebie.
Prześladowania, wyzwiska, wyśmiewanie...
Całe moje szkolne życie, opierało się na chowaniu twarzy. Na szczęście to już minęło. Po wakacjach pójdę do nowej szkoły i nadal będę prześladowana, bo przecież połowa przechodzi do tej samej szkoły. Mam teraz wakacje, ale co z tego? Nie chcę ich mieć... Chcę zniknąć...
NIE widzieć... NIE słyszeć... NIE czuć... NIE słyszeć... NIE czuć... NIE widzieć... NIE czuć... NIE słyszeć... NIE widzieć...
Pragnę tylko jednego. Usiąść na podłodze. Otoczyć się swoimi ulubionymi przedmiotami... i zasnąć... Zasnąć najmocniejszym snem na świecie.
Już nigdy się nie obudzić...
NIE widzieć... NIE słyszeć... NIE czuć... NIE słyszeć... NIE czuć... NIE widzieć... NIE czuć... NIE słyszeć... NIE widzieć...
***
Kathy nie zamierzała opuszczać dzisiaj swojego pokoju. Nie zdziwiła jej wizyta siostry, która przyszła zawołać ją na obiad. Pomimo, że kochała ją najbardziej na świecie. Tylko z nią rozmawiała o wszystkim i o niczym, wszystko ją przerosło. Nie potrafiła nawet wyjaśnić przyjaciółce co się stało.
Jj(Marta Jewel Jasmin) : MiMi chodź na obiad - Marta usiadła na krawędzi łóżka. Czuła się u siostry jak u siebie w pokoju. Często spędzały w tym pomieszczeniu wspólnie czas.
K: Nie mam ochoty - odpowiedziała i przekręciła się na łóżku, na którym leżała, tak aby teraz leżeć na brzuchu.
Jj: Źle się czujesz? - zaniepokoiła się, bo siostra rzadko była w takim stanie.
K: Nie do końca, ale nie chcę jeść.
Jj: To powiem mamie, że zjesz później - Kathy usiadła na łóżku i smutnym wzrokiem spojrzała na swoją siostrę. Pomimo, że ograniczyła swoje podziękowania do zwykłego: Dziękuję, siostra zrozumiała wszystko co MiMi miała na myśli. Marta wiedziała, że w tym Dziękuję zawarte jest o wiele więcej niż tylko podziękowanie. Łączyła ich ta jedyna przyjaźń na świecie. Więź między nimi była połączeniem, prawie że nieziemskim. Rozumiały się bez słów, a jedno słowo zastępowało całe monologi.
Marta uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Pognała do kuchni, gdzie mama już szykowała obiad.
M(mama dziewczyn): A gdzie zgubiłaś siostrę?
Jj: Kathy mówi, że dopiero co wstała i na razie nie ma ochoty jeść. Zejdzie później - skłamała, aby kryć siostrę. Wiedziała, że jak matka dowie się o złym samopoczuciu siostry od razu do niej pójdzie i zasypie ją pytaniami, a Marta miała już pewien plan. Chciała zaraz po obiedzie pójść do Kathy i z nią porozmawiać. Mama tylko niepotrzebnie by ją wyprowadziła z równowagi.
Tak jak Jewel zaplanowała, zaraz po zjedzonym obiedzie pomaszerowała na górę. Pokój siostry był otwarty więc wślizgnęła się do środka. Kathy siedziała na górze na "worku", który służył za fotel. Bez wahania weszła po drabince i zajęła miejsce na drugim "worku".
Jj: Uff ale tu gorąco.
K: Wiem, ale nie chce mi się odsłaniać rolet - powiedziała głosem przepełnionym smutkiem. Nawet nie spojrzała na towarzyszkę. Jewel idealnie znała siostrę i już miała pewność, że się coś stało.
Jj: Masz rację. Jakbym była w takim stanie to też bym nie chciała patrzeć na słońce, które tak radośnie świeci. Nie otwierałabym okna, bo wkurzałby mnie radosny śpiew ogrodnika, który wesoło przycina Twoje ulubione krzewy ozdobne. I nie chciałabym schodzić na dół, bo rzygałabym tęczą, gdy tylko poczułabym swoje ulubione (słuchaj twoje ulubione) danie - Marta spojrzała ukradkiem na siostrę i zrobiła minę pełną zdziwienia. - Ej normalnie byś się przynajmniej uśmiechnęła.
K: Przepraszam, ale nie mogę. Nie potrafię się śmiać. Nie mam ochoty.
Jj: Mi możesz powiedzieć co się wczoraj wydarzyło - Kathy wstała z fotela i założyła ręce, w geście, który prowokował do myślenia, że siostra się myli.
K: Dlaczego od razu zakładacie, że coś się stało? - wyrzuciła siostrze.
Jj: MiMi mnie nie oszukasz. Gdyby nic się nie wydarzyło, normalnie byśmy zaczęły wakacje. Już teraz o tej porze siedziałybyśmy w basenie i śmiały się z tego jak Kris - nasz ogrodnik - skacze jak oparzony za każdym razem, gdy ukuje go krzew róży - Kathy podeszła do parapetu, na którym tradycyjnie leżała masa poduszek. Dziewczyna uwielbiała siedzieć na nim i czytać swoje ulubione książki. Wzięła jedną z poduszek i objęła ją ramionami, siadając na parapecie.
K: Naprawdę chcesz tego słuchać? - spytała niepewnie, spoglądając na siostrę.
Jj: No pewnie, a jeszcze jak to będzie typu telenowela brazylijska to skoczę po popcorn - powiedziała z entuzjazmem i w końcu po twarzy Kathy przemknął cień uśmiechu.
K: Wczoraj tradycyjnie jak co roku musiałam wyjść na środek sali po świadectwo - zaczęła niepewnie. - Dyrektor oczywiście pogratulował mi i fotograf poprosił żebym na chwilę się zatrzymała, by mógł zrobić pamiątkowe zdjęcie. No i wtedy ten stuknięty Jim krzyknął coś w stylu, że warto mieć zdjęcie ze swoim jedynym przyjacielem - po policzkach dziewczyny popłynęły pierwsze łzy. Jewel podeszła do niej i kucnęła przed siostrą opierając się o jej kolana.
Jj: Było to olać.
K: Mogłabym gdyby nie fakt, że on powiedział prawdę. Mam tylko jedną przyjaciółkę - ciebie. Nie potrafiłam nawet nic mu odpowiedzieć, a on perfidnie dodał, że gdybym nie przyjaźniła się z dyrkiem, mogłabym wybić się u jego boku.
Jj: Jim to zwykły dupek. Uważa się za nie wiadomo co, a tak naprawdę jest lamusem. Nie potrzebujesz go.
K: Wiem ,ale jestem zła na siebie, że nic nie powiedziałam tylko tradycyjnie walnęłam buraka, a wychodząc z sali, nadepnęłam na Paulli. Oczywiście nie krępowała się i nawrzeszczała na mnie, że jestem taką łamagą, że nie zdziwi się, gdy w wakacje zobaczy mój nekrolog z napisem: "Zginęła śmiercią tragiczną. Zabiła się o własne nogi". - Kathy rozpłakała się na dobre.
Jj: Nie płacz. Ona jest pusta jak dziupla w drzewie. Sama nie wie co mówi.
K: Oni wszyscy cieszyliby się gdybym umarła. Kiedyś spełni się ich marzenie.
Jj: Nawet tak nie myśl.
Jewel usiadła koło siostry i przytuliła ją. Nie potrzebowały już nic więcej. Tylko siebie nawzajem. Kathy dziękowała życiu, że ma takie wsparcie. Nie myślała już o tym jakim dupkiem jest Jim. Myślała tylko o tym, że nigdy nie odwdzięczy się siostrze za to, że jest. Po prostu wystarczyło, że była obok, a świat już się nie liczył.
Woow mogę ich zabić? Proszę z chęcią to zrobię ;)
OdpowiedzUsuńMożesz :-)
OdpowiedzUsuńJejku muszę ci powiedzieć, że się rozpłakałam (no i co narobiłaś?)
OdpowiedzUsuńTeż mam ochotę ich zabić najlepiej wsadzić do starodawnych maszyn tortur i zadręczać aż nie przeproszą! (Wybacz)
Ps. Do zobaczenia w szkole :3
A ja mogę popatrzeć jak JJ ich zabija? Plis... :D A teraz powiem to co myślę... Chcę następny i to szybko, bo mi się spodobało. Jest inne... Zwykłe i takie normalne... :-) Innymi słowami fantastyczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuje dziewczyny :-) jesteście Kochane <3 nawet nie wiecie jakie to jest dla mnie miłe. Aż chce mi się pisać kolejny rozdział. Dziękuje <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń