Pierwszy tydzień wakacji właśnie dobiega końca. Może sam początek tygodnia nie był najlepszy, bo nadal czułam się źle z myślą, że zostałam upokorzona, ale teraz wraz z JJ korzystałyśmy z letniego słońca. Codziennie przesiadujemy w ogrodzie i większość czasu moczymy się w basenie. Mam wrażenie, że moja psychika w końcu uwolniona została od tych idiotów klasowych. Żałuje tylko, że dopiero teraz przejrzałam na oczy i że wcześniej tak bardzo wszystko brałam do siebie przecież ich zachowanie jest dziecinne. Najważniejsze teraz jest to, że mamy wakacje, a ja z Jewel wybieramy się na wczasy na Hawaje.
Mama chciałaby jechać z nami, ale niestety musi być w pracy. Jako jedyna pracująca i utrzymująca osoba dom, nie może pozwolić sobie na taki urlop.
Jestem jej bardzo wdzięczna, że pomimo trudności, robi wszystko co w jej mocy, abyśmy miały wszystko.
Na razie kończę, bo umówiłam się z Jewel na poranny jogging. Może w końcu przekona się do zdrowego trybu życia.
***
Dziewczyny gotowe do wyjścia spotkały się w przedpokoju. W domu nikogo nie było, oprócz Krisa - ogrodnika, który przychodził 3-4 razy w tygodniu, aby zająć się ogrodem.
K: Kris, my idziemy pobiegać. Będziemy za jakąś godzinkę - powiedziała z entuzjazmem, ale Marcie ten pomysł chyba się nie bardzo podobał.
Jj: Serio? nie może być 20 min, jak na początek?- spytała z nadzieją w głosie, że siostra jednak się nad nią ulituje.
K: Jewel nie marudź. Już dawno miałaś wziąć się za siebie.
Jj: Przecież chodzę na wf to nie wystarczy?
K: Zawsze chciałaś tańczyć, a do tego potrzebna kondycja. Biegniemy i nie marudź - Jewel nie chciała już dalej się sprzeczać z siostrą. Wiedziała, że w sumie Kathy ma rację. Od września chciała zacząć chodzić na warsztaty taneczne, a wiedziała że jej kondycja pozostawia wiele do życzenia.
Dziewczyny przybrały wolne tępo, ale żadna z nich się nie odzywała. Kathy uprzedziła siostrę, że podczas biegania, rozmowy nie są mile widziane, bo szybciej łapiesz zadyszkę i się męczysz. Jewel przyjęła tą wiadomość do siebie, ale myślami była już daleko stąd. Rozmarzyła się i wyobrażała sobie jakby wyglądało jej życie, gdyby była sławna. mogłaby mieć wszystko i wszyscy by ją rozpoznawali. Po chwili wymazała te wspomnienia, bo wiedziała że nie ma zbytniej pewności siebie, żeby kiedyś jej życie wyglądało tak jak w jej głowie.
Po 10 minutach wolnego truchtu Kathy oznajmiła:
K: Może chcesz krótką przerwę?
Jj: Poproszę - powiedziała zdyszana. Dziewczyny zatoczyły małe kółko wokół swojej dzielnicy. Mieszkają na osiedlu średniej klasy domów jednorodzinnych. Wszyscy uważają, ze to luksusowe domy, ale przeważnie na tym osiedlu mieszkają mniej znani lekarze, prawnicy, dawni politycy, nauczyciele, itp. Mama dziewczyn pracuje w wielkiej korporacji na wysokim stanowisku. Ich ojciec miał własną firmę przewozową i zarabiał dość dużo, dlatego wybudował dom w tej okolicy. Gdy umarł dla rodziny Medium był to ogromny cios, oczywiście psychiczny, bo finansowy to był jedynie zastrzyk, gdyż ich ojciec pozostawił po sobie bardzo pokaźny spadek. Niestety pieniądze jak pieniądze. Raz są a raz ich nie ma. Matka dziewczyn starała sie jak mogła, żeby nic im nie brakowało, ale raz było lepiej, a raz gorzej. Wyszło w końcu na to, że pozostała tylko lokata na przyszłość dziewczyn. Oszczędności na dalszą naukę. Niczego im nie brakowało, ale też nigdy nie wywyższały się, że mają jakieś zaplecze finansowe, bo nigdy nie miały pewności jak jest naprawdę.
Jj: Hej widzisz ten dom na przeciwko naszego? - zwróciła w ten sposób uwagę siostry na budynku, który odkąd został wybudowany stał pusty.
K: Jasne.
Jj: Tam chyba ktoś się wprowadza.
K: Rany jesteś gorsza niż pani Kruzel.
Jj: Ej - zaczęła oburzona - Nie porównuj mnie do administracji osiedlowej z łaski swojej.
K: Tylko żartowałam - powiedziała z uśmiechem na twarzy. - Przecież widzę, że ktoś tam się wprowadza. Ej puść mój rękaw! Dokąd ty mnie ciągniesz?!
Jj: Nie jesteś ciekawa kto będzie naszym bliskim sąsiadem? - Kathy w połowie drogi postawiła się siostrze i zatrzymały się obie na ulicy.
K: Chwileczkę Ty nie chcesz już dalej biegać. Jak będziesz przy furtce domu wykręcisz się, że i tak jesteś już blisko domu.
Jj: O rany ale ty mnie dobrze znasz... Jestem już padnięta.
K: No dobra wracamy do domu - zgodziła się. - Mięczak.
Jj: Wcale nie. Po prostu mięśnie mi się zastały - obie wybuchnęł śmiechem.
K: Jakie mięśnie? Spożywcze?
Jj: Hahaha jelitowe. Wiesz?
K: W to nie wątpię.
Przez całą drogę do domu jeszcze chwilę się droczyły ze sobą. Nie dowiedziały się też kto wprowadza się na przeciwko, bo na razie przyjechała tylko ekipa wykończeniowa. DO wyjazdu na Hawaje zostało im trzy dni, więc dziewczyny pochłonęło widmo przed wyjazdowe i pozwoliły sobie na zanurzenie się w przygotowaniach. Co chwila coś szykowały i odkładały. Dodawały i wypakowywały i tak w kółko. Ich rodzona matka miała już ich dosyć. Chciała oczywiście, żeby wszystko się udało i żeby spędziły miło wakacje, ale ciągłe niezdecydowanie dziewczyn ją denerwowało. Kathy i Marta z kolei miały dosyć matki, która ciągle przypominała im o rzeczach które i tak już zdążyły spakować.
Jj: Hej widzisz ten dom na przeciwko naszego? - zwróciła w ten sposób uwagę siostry na budynku, który odkąd został wybudowany stał pusty.
K: Jasne.
Jj: Tam chyba ktoś się wprowadza.
K: Rany jesteś gorsza niż pani Kruzel.
Jj: Ej - zaczęła oburzona - Nie porównuj mnie do administracji osiedlowej z łaski swojej.
K: Tylko żartowałam - powiedziała z uśmiechem na twarzy. - Przecież widzę, że ktoś tam się wprowadza. Ej puść mój rękaw! Dokąd ty mnie ciągniesz?!
Jj: Nie jesteś ciekawa kto będzie naszym bliskim sąsiadem? - Kathy w połowie drogi postawiła się siostrze i zatrzymały się obie na ulicy.
K: Chwileczkę Ty nie chcesz już dalej biegać. Jak będziesz przy furtce domu wykręcisz się, że i tak jesteś już blisko domu.
Jj: O rany ale ty mnie dobrze znasz... Jestem już padnięta.
K: No dobra wracamy do domu - zgodziła się. - Mięczak.
Jj: Wcale nie. Po prostu mięśnie mi się zastały - obie wybuchnęł śmiechem.
K: Jakie mięśnie? Spożywcze?
Jj: Hahaha jelitowe. Wiesz?
K: W to nie wątpię.
Przez całą drogę do domu jeszcze chwilę się droczyły ze sobą. Nie dowiedziały się też kto wprowadza się na przeciwko, bo na razie przyjechała tylko ekipa wykończeniowa. DO wyjazdu na Hawaje zostało im trzy dni, więc dziewczyny pochłonęło widmo przed wyjazdowe i pozwoliły sobie na zanurzenie się w przygotowaniach. Co chwila coś szykowały i odkładały. Dodawały i wypakowywały i tak w kółko. Ich rodzona matka miała już ich dosyć. Chciała oczywiście, żeby wszystko się udało i żeby spędziły miło wakacje, ale ciągłe niezdecydowanie dziewczyn ją denerwowało. Kathy i Marta z kolei miały dosyć matki, która ciągle przypominała im o rzeczach które i tak już zdążyły spakować.
haha rozbroiła mnie ich kłótnia ^.^
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tych Hawaii oraz nowego sąsiada... ^^
OdpowiedzUsuńto wszystko jest jeszcze tajemnicą nawet dla mnie :-) ale pewien zarys już jest więc gdy tylko wrócę na pewno dodam nowe rozdziały :-)
UsuńDziękuje :-*
Małpa dlaczego akurat musiałaś wziąć z życia wzięte gadanie o bieganiu i ten teges nooo wyszłam na mięczaka i leniucha (co niestety jest chyba prawdą ale ćsiii). Pisaj szybciej po Tofik sam w pralce się nie wypiera ;P
OdpowiedzUsuń